Jakiś czas temu zgodziłam się napisać artykuł, jak pomóc dziecku poradzić sobie ze złością. Kilka dni później zdecydowałam się na spontaniczny wyjazd z dziećmi w góry. Plan był taki, że tekst powstanie w jego trakcie. Dlatego w plecaku wylądował zeszyt z ćwiczeniami „Złość – jak sobie z nią poradzić” z serii „Akceptuję, co czuję. Pakując go, nie podejrzewałam, że uratuje nasze ferie.

Myślę, że gdybym siadła do pisania przed wyruszeniem w drogę, ten wpis wyglądałby zupełnie inaczej. Nosiłby też pierwotny tytuł. Tak, jeszcze kilka dni temu wydawało mi się, że wiem, kiedy moje dziecko się złości…

Zacznijmy jednak od początku. Otóż nasze ferie zimowe miały wyglądać zupełnie inaczej. Niestety pandemiczna rzeczywistość pokrzyżowała nam plany i dostarczyła solidnej dawki stresu. Nie pojechała z nami ukochana babcia moich chłopców, a wyjazd trzeba było przyśpieszyć, co okazało się bardzo obciążające i dla mnie, i dla dzieci. Towarzyszyło nam dużo emocji i wszyscy troje czuliśmy się zmęczeni. Dodajmy do tego naturalne napięcia, które występują między rodzeństwem, zwłaszcza wtedy, kiedy dzieci długo przebywają razem zamknięte na małej przestrzeni. To mieszanka, która wcześniej czy później musiała doprowadzić do wybuchu.

Wybuchy złości u dziecka

Mój pierworodny syn niedługo skończy 7 lat. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że miał już sporo czasu na naukę kontrolowania swoich emocji – zwłaszcza że przykładam dużą wagę do edukacji emocjonalnej moich dzieci (więcej pisałam o tym w artykule: Nowe książki o Basi uczą dzieci empatii).

Z drugiej jednak strony moje dziecko dorasta, ma własne zdanie na wiele spraw, testuje nasze rodzicielskie granice. I próbuje ułożyć sobie relacje z młodszym bratem, który nie jest już dzidziusiem. W codziennym repertuarze pojawiają się więc bójki, kłótnie, krzyki (również na mnie), strzelanie focha, ale także płacz. Ostatnio dotarło do mnie, że uczę się reakcji emocjonalnych mojego dziecka na nowo.

Ostatnia bójka między rodzeństwem miała miejsce dwie godziny temu. Cztery godziny temu na stoku słyszałam krzyki syna, bo: „Chcę zjechać z góry sam”, „Umiem” i „Przewracasz mnie, a ja nie potrafię wstać, to wszystko przez Ciebie”. Sześć godzin temu ze zdumieniem zobaczyłam, jak syn rzucił „głupią książką”, bo nie był w stanie skupić się na czytaniu.

„Złość to piękna emocja”

Jeszcze niedawno wszystkie te zachowania wrzuciłabym do worka z napisem „złość”. Jednak po lekturze poradnika dla rodziców, stworzonego przez psychoterapeutkę Isabelle Filliozat, dołączonego do książki „Akceptuję, co czuję. Złość – jak sobie z nią poradzić”, wiem, że do tej pory zbyt często myliłam złość z wściekłością. W zasadzie nawet nie byłam świadoma, że to nie to samo!

Złość – jak sobie z nią poradzić – okładka książki

Twoje dziecko tupie nogami, przeklina, pluje, gryzie, rzuca zabawkami? Jeżeli „wychodzi z siebie”, to mamy do czynienia z wybuchem wściekłości – pisze autorka. – Powiedzenie dziecku „złościsz się” przyniesie odwrotny efekt i może rozzłościć je jeszcze bardziej. W takiej sytuacji dziecko się nie złości, tylko odczuwa silny stres. (…) Potrzebuje wtedy nas, dorosłych, żeby uspokoić burzę impulsów w pobudzonym mózgu – podsumowuje Isabelle Filliozat.

Inne spojrzenie na to uczucie pozwoliło mi reagować na trudne sytuacje spokojniej. Autorka podsunęła mi też sposoby na przyjmowanie dziecięcej złości, które naprawdę się sprawdziły.

To, w jaki sposób dzieci się zachowują, kiedy odczuwają złość, jest trudne dla rodziców i opiekunów. Bywa też nieakceptowane społecznie, co dodatkowo utrudnia rodzicom zmierzenie się z tą emocją. Na dodatek brakuje nam wzorców, bo sami jako dzieci byliśmy powstrzymywani przed manifestowaniem złości. W dzieciństwie wiele razy słyszałam „uspokój się” i doskonale wiem, że sama zbyt często mówię to moim synom ze świadomością, że te słowa nie mają żadnego sensu i wcale nie pomogą dziecku się uspokoić. Tymczasem Isabelle Filliozat twierdzi, że złość to ważna i potrzebna emocja. „Złość pozwala człowiekowi budować poczucie własnej integralności i uczy walki o swoje prawa” – pisze terapeutka. I powołuje się na badania, z których wynika, że osoby odczuwające złość zwracają większą uwagę na szczegóły i lepiej analizują problemy. Warto więc zacząć o niej myśleć jak o każdej innej odczuwanej przez dziecko emocji.

Jak nauczyć dziecko radzić sobie ze złością? Książki wspierające dzieci

Seria „Akceptuję, co czuję to jednak przede wszystkim książki dla dzieci. Cenne poradniki dla rodziców to tylko ich część. Najważniejsze są w nich ćwiczenia stworzone przez Izabelle Filliozat we współpracy z innymi ekspertkami. W przypadku tego tomu jest to Virginie Limousin, psycholożka i terapeutka dziecięca. Na kilkudziesięciu stronach dzieci znajdą zadania, do których wykonania potrzebne będą kredki, pisaki, nożyczki, klej, taśma samoprzylepna oraz plastelina.

Dzięki krótkim tekstom i ćwiczeniom dzieci dowiedzą się, czym złość różni się od przemocy, jak powiedzieć „stop”, kiedy czują się zagrożone, w jaki sposób rozładować napięcie i jak uzupełnić zapasy energii. Zadania zostały sformułowane w taki sposób, żeby pozwolić najmłodszym zajrzeć w głąb siebie i zrozumieć swoje reakcje, ale również, żeby umieć się postawić w sytuacji innej osoby, która może odczuwać złość. To świetne ćwiczenia rozwijające empatię!

Przykładowe zadania? Dziecko ma narysować, jak ono i jego kolega wyglądaliby, gdyby kłótnia o zabawkę zakończyła się bójką. Trzeba także skonstruować „windę do oddechu”, która pomoże zapanować nad złością. Są tu również uspokajające kolorowanki. Ale chyba najważniejsze jest koło ze strony numer 75, w którym umieszczono różne techniki pozwalające uwolnić złość. Dziecko może je wyciąć i powiesić w swoim pokoju, aby w razie potrzeby znaleźć sposób, który pozwoli mu rozładować napięcie. W zależności od temperamentu dziecka, okoliczności i rozmiaru dziecięcej złości może to być skakanie, naśladowanie dinozaura, podarcie kartki papieru lub wyrażenie złości słowami. Do niektórych technik przyda się wspierająca obecność osoby dorosłej.

Ta obecność może również wesprzeć dziecko podczas korzystania z książki. Jeśli wyrazi ono na to zgodę, warto mu towarzyszyć. Słuchać, zadawać pytania i opowiadać o własnych emocjach. To cenne doświadczenie, które pomoże dziecku i rodzicowi dowiedzieć się czegoś nowego o sobie nawzajem.

W serii „Akceptuję, co czuję znajdziecie również inne książki o uczuciach: „Moje emocje i Strach – wróg czy przyjaciel, oraz o relacjach „Moja rodzina, Przyjaźń. Kłócimy się, godzimy się” i „Bracia i siostry”. Jak na serię wspierającą najmłodszych przystało, nie zabrakło także części poświęconej prawom dziecka. Każda z tych książek to cenna pozycja w domowej biblioteczce I dziecka, i rodzica.