Granie w gry planszowe to jeden z moich ulubionych sposobów na spędzanie czasu z dziećmi. Odkąd zostałam mamą, czekałam, aż moi synowie do nich dorosną.
Zabawa z dzieckiem to niełatwa sprawa
Wielu rodziców mówi mi, że zabawa z dziećmi bywa dla nich nużąca. Mają problem z wymyślaniem kolejnych scenariuszy zabaw lalkami czy samochodzikami w rolach głównych. Rodzice czują, że nie są wystarczająco kreatywni, że nie są dla dzieci atrakcyjnymi partnerami do zabawy.
Jeśli i Ty czasem masz takie poczucie, sięgnij po gry planszowe. Obiecuję, że Twoje dziecko i Ty będziecie się dobrze bawić! A przy okazji maluch może się wiele nauczyć!
Granie w gry planszowe to gimnastyka dla mózgu!
Naukowcy z RIKEN Brain Science Institute – ośrodka, który zajmuje się badaniem mózgu – przeprowadzili kilka lat temu ciekawy eksperyment z użyciem rezonansu magnetycznego. Jego uczestnicy grali w tradycyjną japońską planszówkę, shogi. Wszyscy mieli za zadanie wykonać ruch, który według nich był najlepszy. U badanych, którzy w przeszłości dużo grali, podczas wykonywania zadania aktywowały się obszary mózgu odpowiedzialne za zapamiętywanie i szybkie podejmowanie decyzji.
Dowodzi to, że regularne granie w gry wspiera tworzenie się połączeń neuronalnych w mózgu. W przyszłości pomogą one Twojemu dziecku lepiej radzić sobie z zadaniami, które wymagają myślenia taktycznego, przeprowadzenia szybkiej analizy czy łatwości w podejmowaniu decyzji.
Gra planszowa dla dwulatka?
Uzbrojona w tę wiedzę postanowiłam poszukać gier dla dzieci, pomogających wykorzystać naturalną plastyczność mózgu. Zależało mi na tym, żeby zacząć grać z dzieckiem możliwie wcześnie. Kiedy mój starszy syn miał dwa lata, na rynku nie było planszówki, która byłaby odpowiednia dla dziecka w tym wieku i w stu procentach spełniała moje oczekiwania.
Udało mi się jednak znaleźć gry skrojone na miarę dwulatka dla młodszego synka. Kilka tygodni temu na rynku pojawiły się „Pierwsze gry” z serii „Akademia Mądrego Dziecka”. Zaprojektowane z myślą o najmłodszych graczach „Pierwsza gra. Mniam!” i „Pierwsza gra. Zwierzątka” są wykonane z dużą starannością.
Niestraszne im małe, psotne rączki. Tekturowe elementy przyciągają dziecięcą uwagę żywymi kolorami i ładnymi ilustracjami. Są jednak na tyle grube, że dziecko niechcący ich nie przełamie. Wszystkie brzegi są do tego bezpiecznie zaokrąglone.
„Pierwsze gry” wszechstronnie wpływają na rozwój małego gracza. Angażują wiele zmysłów, ćwiczą motorykę małą i spostrzegawczość, wspierają rozwój mowy. Ale to nie koniec.
Warto grać z dzieckiem w gry planszowe, bo dzięki nim…
… dziecko liczy, poznaje kolory, uczy się, jak zdrowo jeść
Grając w „Pierwszą grę. Mniam!”, dzieci uczą się rozpoznawania kolorów, nazw owoców i warzyw, a także liczenia. Bardzo podoba mi się to, że gra wzmacnia zdrowe nawyki żywieniowe.
Czytaj też: Jak przekonać dziecko do jedzenia owoców?
„Mniam!” zawiera żetony z rysunkami warzyw i owoców w pięciu kolorach. Umieszczamy je w odpowiednich tekturowych koszyczkach. Rzucając dużą, lekką kostką, losujemy kolor i zbieramy pasujące do niego warzywa lub owoce.
… dziecko poznaje figury geometryczne i ćwiczy interakcje społeczne
„Pierwsza Gra. Zwierzątka”to pięć kolorowych plansz z rysunkami zwierząt. Powycinano w nich figury geometryczne. Każdy gracz otrzymuje jedno zwierzątko i musi jak najszybciej zapełnić rysunek figurami w odpowiednim kolorze. Wszystkie koła, kwadraty, trójkąty i serca umieszczamy w dołączonym do gry bawełnianym woreczku i kolejno losujemy. Nie można zaglądać do woreczka! Ale można spróbować rozpoznać poszukiwaną figurę za pomocą palców.
W ten sposób dziecko ćwiczy rękę i doskonali zmysł dotyku. Jeśli trafimy na figurę w kolorze, który pasuje do zwierzątka innego gracza, wręczamy mu ją, pamiętając o słowach „proszę” i „dziękuję”. To świetne ćwiczenie interakcji społecznych. Pomaga też wprowadzić miłą atmosferę do rozgrywki, jaka ze względu na element rywalizacji, może być dla dziecka bardzo emocjonująca.
Element rywalizacji w grach planszowych – czy jest niezbędny?
Z moich rozmów z rodzicami wynika, że często sięgają oni po gry planszowe dla dzieci, żeby nauczyć pociechy, że nie zawsze się wygrywa. Ja uważam jednak, że nie wszystkie dzieci są na takie gry gotowe. Dlatego jedną z pierwszych gier, w jaką grałam z dzieckiem, był „Park dinozaurów”.
To gra kooperacyjna z serii „Rodzinka wygrywa”. Wszyscy gracze mają wspólny cel – doprowadzić cztery drewniane dinozaury do bezpiecznych kryjówek, w których przeżyją one uderzenie meteorytu. Liczy się tu nie tylko współpraca dzieci i rodziców czy opiekunów, lecz także spostrzegawczość. Żeby opóźnić przybycie meteorytu na Ziemię, musimy zapamiętać, jakie rysunki kryją się na żetonach rozłożonych na planszy.
Taka gra pomaga umacniać więzi rodzinne. Zamiast uczyć rywalizacji, uczy współpracy. Niezależnie od tego, czy rozgrywka zakończy się sukcesem, czy porażką i wyginięciem dinozaurów, będzie to Wasza rodzinna wygrana lub przegrana. Wasze wspólne, rodzinne przeżycie. A to właśnie w graniu w planszówki jest najważniejsze.