Auta, wozy strażackie, koparki, dźwigi, betoniarki, śmieciarki, a nawet szambowozy! Chyba nie poznałam dziecka, które nie było by zafascynowane samochodami i pojazdami do zadań specjalnych, nie miałoby swojej ulubionej maszyny budowlanej, nie biegało po domu radośnie, krzycząc „ijo, ijo!”. Nic dziwnego, że książeczki o pojazdach to jedne z najchętniej wybieranych pierwszych książek dla maluchów!

Moi synowie mają mnóstwo książek o najróżniejszych pojazdach i jeszcze żadnej nie pozbyliśmy się z domu, chociaż niektóre z nich są przeznaczone dla młodszych dzieci, a inne dla starszych czytelników.

Książki o pojazdach, które pokocha Twoje dziecko

Z autem za pan brat od najmłodszych lat

Najukochańszymi są te z serii „Akademia Mądrego Dziecka. Pierwsze Słowa” i „Akademia Mądrego Dziecka. Pierwsze Bajeczki”. Pamiętam, kiedy trafiła do nas pierwsza z nich „Strażacy”, mój synek nie mógł się od niej oderwać. A ja i pokochałam ją od razu – za strażaczkę na pierwszej stronie!

Do „Strażaków” szybko dołączyły „Pojazdy”. A do naszej rodziny dołączył młodszy brat, któremu można było pokazywać ruchome ilustracje i opowiadać o tym, co widać na obrazkach.

Równie często moi chłopcy sięgają po „Dzień dobry, samolociku” i „Dzień dobry, samochodziku”. Te książeczki to idealne pomysły na prezent dla maluchów. Są połączeniem książki i zabawki. Mali czytelnicy i czytelniczki mogą sprawić, że samochód zapala światła i rusza, samolot startuje, koparka podnosi ładunek. Czytanie zamienia się w zabawę, w trakcie której dziecko ćwiczy małą motorykę. Sama bardzo często kupuję dzieciom te książeczki na pierwsze urodziny. Są bardzo wytrzymałe i bezpieczne dla maluchów. I wiem, że będą im długo towarzyszyć.

Przedszkolaki i maszyny do zadań specjalnych

Dla starszych przedszkolaków wybieram książkę „Pojazdy. Akademia Mądrego Dziecka. Kolorowy Świat”.

Nieco bardziej wymagająca, bo oprócz przesuwanych elementów są też ukryte okienka, a na ilustracjach dużo więcej się dzieje. Również słownictwo jest tu bardziej specjalistyczne – dzieci dowiedzą się, czym jest żuraw, gdzie na łodzi jest kokpit i iluminator oraz jak wygląda wieża kontroli lotów. Z doświadczenia wiem, że kiedy dziecko się czymś fascynuje, chłonie całą terminologię z tym związaną jak gąbka. Dorosłym często wydaje się, że rozmawiając z dziećmi, powinni używać prostych, znanych maluchom słów. Nic bardziej mylnego! Warto wprowadzać jak najwięcej nowych wyrazów, opowiadać o nowych rzeczach.

Jako pomoc do wzbogacania dziecięcego słownictwa z zakresie motoryzacji świetnie sprawdzi się książka „Moje pierwsze 100 pojazdów. Odkrywaj i baw się”.

To duża książka, w której jest ponad 50 otwieranych klapek, a w nich mnóstwo maszyn. Od roweru po pług śnieżny. Od deski surfingowej po olbrzymi kontenerowiec. Na dwóch, czterech i kilkunastu kołach. Jeżdżące, latające i pływające. Pojazdy pracujące na budowie, maszyny spotykane na wsi, samochody ratunkowe. Dzieci będą zaskoczone tym, jak wygląda lotniskowy wóz strażacki czy taksówka wodna. Co ważne, wszystkie pojazdy przedstawiono nie na rysunkach, tylko na zdjęciach. Są tutaj też osoby, które obsługują te niesamowite maszyny. I znów – wśród nich nie zabrakło kobiet!

Fascynująca historia motoryzacji

Dlaczego tak to podkreślam? Dlatego, że

cały czas zdarza się, że ktoś prosi mnie o radę w wyborze „książki o samochodach dla chłopca i czegoś dla dziewczynki”. A przecież dziewczynki, małe i duże, też fascynują się motoryzacją! Kobiety prowadzą samochody równie często jak mężczyźni, zostają pilotkami, operatorkami dźwigów, jeżdżą na motocyklach. Pora wreszcie skończyć z myśleniem, że autka i książki o pojazdach są przeznaczone dla chłopców.

Zwłaszcza, że nie wiadomo, jak potoczyłby się rozwój motoryzacji, gdyby nie pewna dzielna kobieta – Bertha Benz, małżonka Karla Benza, który skonstruował pierwszy pojazd napędzany silnikiem spalinowym. Jej historię poznaliśmy dzięki książce „Ale auta! Odjazdowe historie samochodowe” Michała Leśniewskiego.

Karl Benz opatentował swój automobil, ale nikt nie chciał kupować tego wynalazku. I wtedy do akcji wkroczyła jego żona. Załadowała na trójkołowca dwóch nastoletnich synów i wyruszyła w stukilometrową podróż. Po drodze kilkakrotnie naprawiała silnik, używając szpilki od kapelusza, tasiemki czy… kanapek z masłem. Odwiedziła szewca – żeby naprawić hamulec i aptekę – żeby zatankować. Podróż wzbudziła sensację, a sprzedaż ruszyła z kopyta!

Choć to książka przeznaczona dla nieco starszych dzieci niż moi synowie, sięgnęliśmy po nią ostatnio, szukając odpowiedzi na wiele pytań dotyczących historii samochodów, które nurtowały mojego pięciolatka. Jej wielką zaletą są piękne ilustracje Macieja Szymanowicza. Starannie wydana książka świetnie sprawdzi się jako prezent na różne okazje.

Michał Leśniewski napisał jeszcze jedną fascynującą książkę, która przypomina, że kobiety miały wielki wpływ na to, jak dziś podróżujemy. To „Ale samoloty! Odlotowe historie lotnicze”.

Przeczytacie w niej między innymi o dzielnej pilotce Amelii Earhart, która w 1932 roku przeleciała samotnie Atlantyk, zapisując się tym samym w niesamowitej historii lotnictwa rozpoczynającej się w XV wieku i która w pasjonujący sposób jest opisana w tej książce.

Pojazdy towarzyszą nam i naszym dzieciom na co dzień. Nie tylko sami ich używamy. Dzięki nim mamy w sklepach towary, jesteśmy w stanie budować nowoczesne domy, dotrzeć w miejsca, które jeszcze niedawno były zupełnie niedostępne. Odpowiednio wyposażone samochody pomagają ratować ludzkie życie. Inne pozwalają przyjemnie spędzić czas z rodziną. Nic więc dziwnego, że już w pierwszych latach stają się ważne dla naszych dzieci. Warto tę sympatię wspierać, dbając o to, żeby na dziecięcej półce znalazła się ciekawa książka skrywająca motoryzacyjne tajemnice.