W ostatniej rozmowie Pani Małgorzata Talaga-Duma przybliżyła nam tajniki swojej pracy i dała wskazówki dotyczące zachowań żywieniowych dzieci, które mogą niepokoić i być wskazaniem do pracy z terapeutą karmienia. Dzisiaj prosimy o konkretne rady i sugestie zmian, które rodzice mogą wprowadzić na własną rękę, by zadbać o lepsze żywienie swojej pociechy.

Może zdradzi Pani kilka sposobów na to, jak rodzice mogą wspierać „niejadki” i dzieci, które boją się próbować nowych potraw?

Pierwszy krok to odkrycie, dlaczego dziecko odmawia spożywania posiłku. W końcu wszyscy chcemy jeść, to jest podstawowa potrzeba fizjologiczna. Warto udać się do specjalisty np. terapeuty karmienia, ponieważ znając przyczyny, możemy dobrać rozwiązania najlepiej odpowiadające potrzebom dziecka. Nie czekajmy, aż dziecko z tego wyrośnie lub sytuacja się zmieni, gdy np. pójdzie do przedszkola.

Zastanówmy się też, jak emocje takie jak lęki, napięcie, presja, bezsilność czy bezradność wpływają na zachowania nasze i dziecka. Im dłużej sytuacja się utrzymuje, im więcej jest przykrych doświadczeń przy spożywaniem posiłku, tym więcej kumuluje się emocji utrudniających cały proces zmiany. W takiej sytuacji pracę zaczynamy od zbudowania dobrych relacji między dzieckiem i rodzicem w kontakcie z jedzeniem. Warto zadać sobie pytanie, co jest dla naszej rodziny teraz największym wyzwaniem – towarzyszące emocje czy produkt, który jest na talerzu.

Taka najbardziej uniwersalna zasada postępowania to na pewno przybliżenie dziecku produktów, które finalnie chcielibyśmy, aby zjadło. Im więcej się o nich dowie, im więcej doświadczy m.in. poprzez gotowanie, dotyk zapach, tym mniejszy staje się towarzyszący lęk. Proszę zwrócić uwagę, że kiedy wspominamy czasy swojego dzieciństwa, okazuje się, że mieliśmy jako dzieci znacznie większy kontakt z jedzeniem, zanim pojawiło się na talerzu. Uprawianie roślin w ogródkach, systematyczne gotowanie, wspólne posiłki były okazją do częstszego kontaktu z jedzeniem i budowania wokół niego dobrych doświadczeń.

Bezcenny jest również przykład, jaki swoim zachowaniem w porze jedzenia, możemy dać swoim dzieciom. To, co jemy, jest tak samo ważne, w jaki sposób jemy. Czy dbamy o wspólne posiłki, czy nasze talerze zawierają różnorodne produkty i przede wszystkim, czy podajemy potrawy takie same dla całej rodziny.

Pomocne będą też różne formy zabawy np. w sklep z wykorzystaniem prawdziwych produktów spożywczych. Ale też czytanie odpowiednich książeczek, które w przyjemny dla dziecka sposób, pokazują trudne produkty lub opowieści o tym, jak główni bohaterowie pokonali swój opór wobec jedzenia.

A jak reagować, kiedy dziecko ciągle zmienia swoje preferencje żywieniowe? Jednego dnia coś lubi, drugiego już grymasi. Co zrobić, kiedy dziecko odrzuca nasze propozycje?

Rzeczywiście, obserwując sposób, w jaki dzieci jedzą, możemy obserwować dużą dynamikę. Dzisiaj coś smakuje, a następnego dnia taka sama potrawa budzi niechęć. W takich sytuacjach zastanówmy się zawsze, jaka jest nasza postawa. Najważniejsze, aby rodzic stosował tzw. responsywny sposób żywienia dziecka i trzymał się zasady, że to rodzic decyduje o tym, co podaje dziecku i kiedy (czy główny posiłek, czy częste przekąski). Dziecko decyduje co i ile z tego zje.

Nie namawiajmy do kolejnych łyżeczek, nie rozpraszajmy uwagi dziecka poprzez np. czytanie bajek, włączanie telewizora, po to, aby więcej zjadło. W ten sposób zaburzamy możliwość odczytywania przez pociechę sygnałów płynących z ciała – poczucia głodu, sytości. Pamiętajmy też, że każda forma presji sprawia, że nasila się opór po stronie dziecka.

Warto zaznaczyć, że apetyt u dzieci jest zmienny, a analizę sposobu jedzenia powinniśmy rozpatrywać z perspektywy 7–10 dni. Nie z dnia na dzień. Szczególnie że słabszy apetyt, to u dzieci jedna z pierwszych oznak gorszego samopoczucia. Jeśli jednak sytuacja nas niepokoi, obserwujemy, że utrzymuje się, a posiłki wzbudzają wręcz lęk, to szukajmy pomocy u terapeuty karmienia, neurologopedy, terapeuty integracji sensorycznych.

dzieci jedzące warzywa
źródło: Shutterstock

Przejdźmy teraz do tematu naszych błędów żywieniowych. Statystyki pokazują, że odsetek dzieci i młodzieży z nadwagą rośnie z roku na rok. Czy zauważa Pani ten problem w swojej codziennej pracy?

Zdecydowanie tak! Nie ma wątpliwości, że nadwaga i otyłość to problem dużej wagi. Na podstawie dostępnych badań można określić, że w Polsce problem nadwagi i otyłości dotyczy około 10% małych dzieci (1–3 lata), 30% dzieci w wieku wczesnoszkolnym i niemal 22% młodzieży do 15. roku życia.

Niestety w dobie pandemii, równolegle mamy epidemię nadwagi i otyłości. Okres nauki zdalnej i częste kwarantanny pokazały, że jedzenie jest dla naszych dzieci najszybszą formą przyjemności, po którą sięgają w chwilach stresu, nudy. Nie tylko niska jakość żywienia wpływa negatywnie na wagę dzieci i młodzieży, ale również częstotliwość podjadania.

To poważny problem, bo o ile przy nadwadze dużo wskazuje się na kwestie wyglądu, to już w przypadku otyłości mamy do czynienia z chorobą, której często współtowarzyszą dodatkowe schorzenia.

Jak wobec tego podchodzić do tematu słodyczy czy słodkich napojów? Zakazywać czy pozwalać na nie dzieciom od czasu do czasu?

Przede wszystkim pamiętajmy, że owoc zakazany kusi najbardziej! Zakaz nie będzie dobrym rozwiązaniem. Równocześnie jednak pamiętajmy, aby nie tylko tłumaczyć dzieciom, co jest zdrowe, a czego mają unikać, ale również uczyć radzenia sobie z pokusami, których w dzisiejszych czasach nie brakuje. Pierwszy krok, jaki warto wykonać, to przede wszystkim unikanie trzymania słodyczy w domu. Taki bodziec, szczególnie na początku zmiany nawyków, może okazać się zbyt dużą pokusą. O czym często sami na sobie mamy okazję się przekonać 😊

Warto również zwrócić większą uwagę, np. podczas rodzinnych zakupów, na czytanie etykiet produktów. Przekazujmy dzieciom dobry wzorzec – nie liczy się wygląd opakowania, ale jego zawartość. W końcu jesteśmy, tym co jemy 😊

Jak często spotka się Pani z opinią, że zdrowe odżywianie jest nudne, trudniejsze w przygotowaniu, droższe? Czy jest prawdziwa?

Zmiana np. nawyków żywieniowych wymaga od nas jakiegoś większego poświęcenia, wyjścia z tzw. sfery komfortu. Mimo że tej zmiany chcemy, to równolegle dostrzegamy rzekome negatywne efekty – czy wyższą cenę, czy potrzebę innego gotowania. Innego wcale nie oznacza, że trudniejszego.

Odnosząc się do argumentu ceny, faktycznie ceny warzyw i owoców nie należą do najniższych. Z drugiej strony jak podliczymy zakupy, w skład których wchodzą słodkie napoje, słodycze, chipsy, to również okazuje się, że rachunek nie jest niski, a dodatkowo z takich produktów nie przygotujemy podstawowych posiłków. Ważniejsze jest jednak coś innego – zdrowie mamy tylko jedno. Każda inwestycja w odpowiednią żywność, to inwestycja w nasze zdrowie.

Objęła Pani patronat nad serią książeczek „Wiem, co jem!” wydawnictwa HarperCollins. Dlaczego są one wartościowe? Jak mogą wspomóc edukację żywieniową dziecka i rodziców w walce o zdrową dietę pociechy?

Problemem dzisiejszych czasów, gdy często w naszej kuchni wykorzystujemy półprodukty, dania gotowe, jest bardzo ograniczony kontakt dzieci z produktami spożywczymi. Tak jak wspominałam, dla dzieci znajomość tego, co mają na talerzu, wiedza o tym, skąd taka żywność pochodzi, jak się zmienia w procesie gotowania, jest niezbędna, aby dane produkty i potrawy zyskały akceptację.

Małgorzata Talaga-Duma – patronka serii „Wiem, co jem!”

Treści książek w serii „Wiem, co jem!” ukazują żywność w nieco inny sposób, niż dzieci słyszą na co dzień – np. „trzeba jeść warzywa, bo są zdrowe”. Takie argumenty dla dziecka nie zawsze brzmią zachęcająco. Dzięki lekturze serii dzieci więcej dowiedzą się o tym, co wzbudza w nich lęk i szybciej nabiorą śmiałości do poznawania smaku nowych produktów. Szczególnie cenny jest dobór produktów prezentowanych w książeczkach. Przykładowo pomidory: dla dziecka ulubiony ketchup i pomidor to zupełnie inne skojarzenia! A w końcu tak wiele ich łączy 😊 Pokażmy to dzieciom!

To świetna lektura dla wszystkich rodziców, którzy mają dzieci w wieku przedszkolnym. Właśnie wtedy tak często słyszymy o przysłowiowych „niejadkach”. Zapoznanie pociech z produktami może udaremnić wiele żywieniowych kłopotów.

Wiem co jem! Pomidory okładka książki

Wiem co jem! Banany okładka książki

Wiem co jem! Chlebek okładka książki

Wiem co jem! Czekolada okładka książki

Sposobem na zapoznanie dzieci z produktami spożywczymi są też warsztaty kulinarne, które Pani prowadzi. Jakie ma Pani sposoby na to, by zachęcić dzieci do gotowania? Maluchy chętnie biorą udział w takich zajęciach?

Dzieci potrafią zaskoczyć 😊 Takie zajęcia rzeczywiście są znakomitą okazją do bezstresowego kontaktu z produktami spożywczymi. Dzieci mają możliwość poznawania zapachu i dotyku poszczególnych składników. Oswajają się z obecnością produktów spożywczych w najbliższym otoczeniu. Wielokrotnie byłam świadkiem, gdy w trakcie zajęć dzieci podjadały, mimo że w porze posiłku odmawiały jedzenia. Forma warsztatów, zapewnia bezpieczny kontakt z jedzeniem, bez oczekiwań, że trzeba zjeść.

W jakim wieku dzieci są już w stanie same podejmować decyzje żywieniowe? Kiedy są w stanie komponować swój jadłospis, zestawić ze sobą składniki na jakąś potrawę?

Tak naprawdę ten proces podejmowania decyzji jest już zauważalny u najmłodszych dzieci, poniżej 1. roku życia, gdy rozszerzamy dietę. Jest to cenna lekcja na kolejne lata. Podawajmy dzieciom różnorodne produkty, wielokrotnie, aby miały czas na budowanie kolejnych doświadczeń.

W następnych latach również warto dzieciom dać wybór, ale co najważniejsze, spośród tak samo wartościowych produktów. Czyli proponujemy kromkę chleba z białym serem lub bułeczkę z białym serem, a nie kanapkę z białym serem lub z dżemem. To są zupełnie inne wartości odżywcze, inne smaki, a wiadomo, że im coś jest słodsze, tym chętniej wybierane przez dzieci. Za wybór produktów odpowiadają rodzice, to oni nakierowują dzieci na wartościowe produkty. Na słodkie również jest miejsce w jadłospisie, ale najlepiej niech to będą wyroby domowe i podawane w porze podwieczorku.

Podsumowując, czy mogłaby Pani wymienić pięć najważniejszych zasad, którymi powinni kierować się rodzice w odżywianiu swoich pociech, tak by wspierali ich rozwój i kształtowali u nich zdrowe nawyki żywieniowe?

  • Odżywiamy, nie tylko karmimy dzieci – to najważniejsze założenie, jakie powinno towarzyszyć żywieniu dzieci. Nie tylko chodzi o to, aby dziecko coś zjadło, nie było głodne, ale aby przede wszystkim otrzymało odpowiedni wartości odżywcze.
  • Bądźmy wiarygodni. Swoim przykładem i zachowaniem przekazujemy dzieciom wzorce postępowania. Skoro oczekujemy od dzieci, żeby jadły więcej warzyw, zastanówmy się, jak często goszczą one na naszych talerzach.
  • Czytajmy etykiety – to cenna lekcja dla naszych dzieci, aby przekonały się, jak ważne jest to, co jedzą. To powinien być stały element na wspólnych zakupach.
  • Zaprośmy dzieci do wspólnego gotowania. Stwórzmy im okazję do doświadczania i próbowania produktów spożywczych.
  • Uczmy dzieci świadomego jedzenia – to bezcenne. Nie jedzmy przy okazji oglądania telewizji czy przy komputerze.